Z życia wzięte - Bullet journal

Z życia wzięte - Bullet journal

W prostym rozumieniu "Bullet journal" to własnoręcznie stworzony kalendarz, który dopasowujemy do własnych potrzeb. Ja jednak uważam, że tego nie powinno się jakkolwiek definiować, bo to może być pamiętnik, kalendarz, organizer, plener lub zeszyt do odchudzania. Jest to tak elastyczna sprawa, że każdy może go wykorzystać tak jak tylko pragnie.
W moim wypadku miał być to kalendarz, który pomoże mi trochę zorganizować swoją codzienność. Bywam leniwa, bywam zniechęcona, a taki zeszyt motywuje od pierwszego spojrzenia. Czasem nawet wypisuje takie małe zadania, by wydawało się ich więcej, a wtedy ja wiem, że już muszę wstać.
Mój pierwszy bullet journal był typowo testowy. Prowadziłam go równo rok i choć z wyglądu był bardzo surowy, bo pozwalałam sobie jedynie na kolorowy zapis nazwy miesiąca, to pomógł mi wypracować mechanizm, który stosuje do dnia dzisiejszego.


Odpowiedni zeszyt
To klucz do sukcesu! Mój pierwszy kalendarz tego typu prowadziłam w zwykłym koło zeszycie A4 w kratkę, który zakupiłam w Biedronce. Format był zdecydowanie za duży do noszenia przy sobie bądź posiadania go w podróży, ale na początek był idealny. Idealnie mieścił moje wszystkie próby i błędy. Wiedziałam jednak, że A5 będzie dla mnie za mały, bo jestem osobą, która lubi przestrzeń. Zdecydowałam się na B5 Memo book, czyli dosyć znany tańszy zamiennik. Sprawdza się świetnie o ile nie macie planów malować akwarelami bądź markerami na bazie alkoholu, bo kartki mogą tego nie utrzymać.
Okładkę oczywiście przerobiłam sama, bo oryginalna była taka smutna. W momencie gdy użyjecie zwykłego papieru to polecam zabezpieczyć ją zwykłą przezroczystą taśmą, by ochronić zeszyt przed zniszczeniami i zabrudzeniami.

Pierwsza strona i kieszonka 
Zmieniałam koncepcję jakieś milion razy, także ta pierwsza kartka wiele przeszła, ale ostatecznie zdecydowałam się na wianek, który wygląda dosyć nieudolnie, bo malowałam go sama, a talentu mi niestety brak. Ostateczny efekt mi się podoba, bo jak na mnie jest na prawdę dobry.  Jeśli nie jesteście pewne jak ma wyglądać wasza pierwsza strona, nie możecie się zdecydować to lepiej ją zostawić i uzupełnić trochę później. Mimo wszystko to ona będzie was witała o poranku, więc miło by było jakby cieszyła oko. 
Kieszonka może mieścić się na końcu, ale warto ją mieć. Można w niej schować wszelkie świstki, karteczki, karteluszki, wizytówki czy ulubione naklejki. Zbiera wszystko w jedno miejsce i nie wypuszcza, przez co nie musimy się martwić, że cokolwiek nam się zgubi. 




Rozkład miesiąca 
U mnie jest bardzo standardowy, bo są to jedynie kwadraty w odpowiedniej ilości i rozłożone w odpowiedniej kolejności. Tak naprawdę nie zapisuję w nich za wiele prócz wizyt u lekarza, egzaminów bądź ważnych wydarzeń. Pomaga mi na uporządkowanie wszystkiego, co wydarzy się w czasie danego miesiąca. Nie rozrysowuje tygodniówek na zapas, dlatego takie rozwiązanie jest dla mnie idealne. Jeden rzut oka na początku tygodnia i już wiem wszystko. 
Każdy z miesięcy ma swój kolor przewodni, w tym przypadku jest to taki różowo-fioletowy, pierwszą stronę też zaznaczam konkretnym kolorem taśmy washi, żeby później móc szybciej dany miesiąc odnaleźć. Te małe kalendarzyki pochodzą z Aliexpress i również są elementem czysto organizacyjnym. Ozdoby staram się dopasowywać kolorystycznie, ale nie jest to też jakaś moja zasada nie do złamania. 
Czerwiec jest dla mnie miesiącem sesji, dlatego u góry dopisałam sobie egzaminy lub przedmioty, które muszę zaliczyć bądź zdać. Takie odhaczanie jest jedynie czymś dla psychiki, bo motywuje mnie to do dalszej pracy, ale i pokazuje ile udało mi się już zrobić, załatwić. Czysta satysfakcja. 



Dobre nawyki i Nastroje
Filozofia bullet journal spodobała mi się w głównej mierze przez te Dobre nawyki, bo pozwalają na obserwację samego siebie i budowanie przyzwyczajeń. Czasem miewałam ich za dużo, czasem zbyt mało, dlatego wciąż pracuję nad składem idealnym. Zawsze też zostawiam sobie miejsce jakbym jeszcze coś chciała dopisać. W tym wypadku oddzieliłam kwestie posiłków od reszty, bo zależy mi na tym, by wszystko dokładnie widzieć na pierwszy rzut oka. 
Nastroje to mój nowy nabytek. Próbuję po raz pierwszy, bo ostatnio czuję się bardzo bezużyteczna i zastanawiam się czy to może kwestia nastrojów czy samopoczucia. Pomyślałam, że spróbuję, a jak się nie sprawdzi to najwyżej odpuszczę sobie rysowanie tego koła w następnych miesiącach. 



Tygodniówka 
Niezmienna od samego początku i w takiej formie sprawdza mi się najlepiej. Na jednej stronie rozpisany każdy dzień z osobna, na zapis jadłospisu i przepisanie wydarzeń z kalendarza miesięcznego bądź zapisanie zadania do konkretnego dnia. Reszta obowiązków znajduje się na drugiej stronie. Podział jest na sprawy czysto "szkole" i te domowe, codzienne. Wtedy na pierwszy rzut oka widzę ile zrobiłam na uczelnie, ile mnie jeszcze czeka i co jest do zrobienia w domu. 
Wcześniej rozpisywałam też priorytety tygodnia, ale uznałam, że w tym miesiącu z tego zrezygnuje, bo właściwie przepisywałam to co było wpisane w sprawy do załatwienia. 
Na dole pozostawiłam miejsce na wydatki. Wcześniej miałam do tego osobną stronę, ale w końcu wypełnianie jej zaczęło mnie męczyć, dlatego pomyślałam, że spróbuje wypisywać wydatki osobno dla każdego tygodnia. Jeszcze nie wiem czy ta metoda mi się sprawdzi, ale właśnie to jest najlepsze w tej takim planowaniu, że nawet jak coś nam nie przypadnie do gustu to łatwo możemy z tego zrezygnować. 
Mój zeszyt nie miał takiej tasiemki, dzięki której dużo łatwiej byłoby mi znaleźć dany tydzień, dlatego postanowiłam sobie zrobić ją sama. Na całe szczęście grzbiet nie jest przyklejony do wkładu, więc łatwo przeciągnęłam tamtędy wstążkę, którą zawiązałam u góry na kokardkę. Polecam, bo to bardzo ułatwia poszukiwania, a zrobienie tego jest banalnie proste. 


Strony porządkujące
Mam ich sporo, ale wiele z nich zapisana jest na przykład nazwiskami, dlatego postanowiłam ich tutaj nie pokazywać. Znalazło się też kilka przykładowych, które służą mi już od dawana i sprawdzają się fenomenalnie. 
Pierwsza z nich jest bardzo rozrywkowa, bo dotyczy filmów, które chciałabym obejrzeć. Rozpisuje je w małych prostokątach i w momencie, gdy już go obejrzę to zamalowuje całość kredką. Mam też podobną stronę z książkami, które przeczytałam i działa to na tej samej zasadzie. 
Kolejne zdjęcie to tabela, która pozwala mi się zorganizować na studiach. Wypisane przedmioty, ile mam możliwości nieobecności i kolejne numery zajęć. W ten sposób wiem ile już razy na danych zajęciach byłam, ile przepadło, a na ile po prostu nie dotarłam. Pomaga mi to w sytuacjach, gdy nie wiem czy muszę iść, czy mogę sobie zrobić wolne. 
Kolejny przykład to po prostu zakładki indeksujące, a właściwie te małe kalendarze, które można było zobaczyć na zdjęciu powyżej. Z boku zaznaczone są kolejne miesiące, natomiast u góry strony uczelniane. 
Posiadam też strony, na których zapisuje sobie zakupy z Aliexpress, odcinki seriali, które oglądam oraz przybyłe listy, by odpisywać na nie w takiej kolejności w jakiej przyszły. 


Jak widać mój bullet journal nie wymaga ode mnie zbyt wiele pracy i nie zabiera mi dużo czasu. Właściwie to same tabelki udekorowane gotowymi ozdobami. Wszystkie obrazki drukuję i wycinam, bo jak wspomniałam wyżej nie potrafię ładnie rysować i chyba nie za bardzo lubię. 
Wciąż czegoś próbuję, testuje nowe strony, choć po tamtym roku wydawało mi się, że już sporo o sobie wiem. Przy nastrojach napisałam, że ostatnio czuję się dosyć leniwa, dlatego postanowiłam sprawdzić jak to z tym moim samopoczuciem bywa i właśnie przy tym wymyśliłam, że na zakończenie dnia, w odpowiednim kwadraciku będę zapisywała sobie jedną ważną czynność, którą wykonałam. Nie lubię takiego przypisywania zadań do konkretnej daty, ale też zauważyłam, że z listy rzeczy do zrobienia potrafię nie wykreślić nic i zrobić te wszystkie rzeczy w ostatniej chwili i na szybko, a chyba nie o to mi chodzi.

Chciałam przy okazji bardzo podziękować za ogromny, dla mnie, odzew pod ostatnim postem. Nie spodziewałam się tylu komentarzy, dlatego być może mnie one tak cieszą. Blogosfera jest pełna pozytywnych i życzliwych ludzi i bardzo się cieszę, że mogę do tej części internetu dołączyć. 

Pozdrawiam was cieplutko! ♥

Copyright © 2014 Pololistka , Blogger